BARDZO DOBRZE CZUJĘ SIĘ NA OSOWEJ

2018-10-16 10:49:53

O NAS W „U NAS” - to nowy cykl w naszej gazecie, w ramach którego przybliżać będziemy Państwu osoby mieszkające w naszej dzielnicy (i nie tylko).

 

 

Z Bogdanem Borusewiczem - Senatorem, Marszałkiem Senatu - rozmawia Zbigniew Tomczyk.

 

 

Kiedy przedstawiłem się Panu Senatorowi i wymieniliśmy pierwsze uwagi, okazało się że świetnym punktem wyjścia naszej rozmowy jest fakt, że pochodzimy z tej samej „materii mieszkalnej Wybrzeża lat 70.”, czyli z Przymorza! Ja mieszkałem lat ponad 20 w „Latawcu z betonu” (*1) na ul. Obrońców Wybrzeża, a Pan Marszałek?

Ja mieszkałem w falowcu na ulicy Kołobrzeskiej, zaś wcześniej - w mieszkaniu żony na ul. Chłopskiej, w tzw. kawalerowcu - jeden pokój z wnęką kuchenną. W latach 70. mieszkałem w Sopocie. Moja młodość to Sopot. W wyniku pewnych zawirowań stanu wojennego itd. nie wróciłem tam i to mieszkanie zostało stracone. Więc razem z żoną próbowaliśmy jakoś wydobyć się z tego metrażu w falowcu i z tego galeriowca, bo takie budownictwo nadaje się na słoneczną Italię czy Chorwację. Ja, podobnie jak Pan, w roku 1992 przeprowadziłem się wraz z rodziną na Osową. Ale wcześniej trzeba było wybudować dom, tzw. szeregowiec. To cała historia. Był początek lat 90.

 

Budowało się z niczego, materiałów nie było...

Tak, to była gospodarka niedoborów, wszystko robiłem sam. Pamiętam taką sytuację. Była rocznica Sierpnia’80, przyszedł transport - ciężarówka z przyczepą wypełnioną cegłami - i trzeba było to rozładować. Więc razem z pasierbem oraz z ówczesnym Ministrem Spraw Wewnętrznych Henrykiem Majewskim rozładowywaliśmy to. Zasuwaliśmy cały dzień i w związku z tym na uroczystości nie miałem szans zdążyć!

Tak, to były ciężkie czasy, ale wiedzieliśmy, że jesteśmy na swoim. Pozytywne było to, że zamieszkaliśmy w domu jeszcze nie wykończonym. Na dole nie było podłóg, leżały sterty desek, spaliśmy na tapczanie przy tych deskach. Jak przychodzili fachowcy o godz. 7:00, to przechodzili przy naszym łóżku, mówili do nas: „Dzień dobry”, my podnosiliśmy głowy, odpowiadaliśmy: „Dzień dobry”. Oni szli na górę, a my spaliśmy dalej jeszcze ze dwie godziny. Był to bardzo ciężki okres (nie dla mnie, bo ja połowę tego czasu przebywałem w Warszawie), ale dla żony, która była bez przerwy na budowie i ciągle sprzątała. Kiedyś przyszedł znajomy dziennikarz Tadeusz Woźniak. Otworzyła mu drzwi i ten dziennikarz zapytał: „Dlaczego jesteś taka szara?” Była szara od betonowego pyłu. „To ja mojej żonie, którą namawiam do budowy, tego nie powiem” - stwierdził dziennikarz.  Pamiętam też historię murarza, którego majster pozostawił bez nadzoru i który budował krzywo ścianę działową. Zdenerwowałem się i powiedziałem mu: „Nie widzi Pan, że ta ściana jest krzywa? Jak Pan może tego nie widzieć?” A potem się zorientowałem, że on miał po prostu zeza i faktyczne tego nie widział, dla niego ściana była prosta.

 

Jak się samemu siedzi w procesie budowania, to jest to jakąś większa więź...

Jak się siedzi w procesie budowy, jest się zaangażowanym, to tak, ma Pan rację, jest większa więź, dlatego jestem przywiązany do swojego miejsca zamieszkania...  i do Osowej. Do Osowej, która się rozbudowuje, rozbudowuje...  i z osiedla domów jednorodzinnych staje się także osiedlem domów wielorodzinnych. Na szczęście nie na jakichś wybujałych wysokościach,  ale ta zabudowa to zmienia już charakter osiedla. Kiedy się wprowadzałem było 5 tysięcy mieszkańców, teraz jest już około 30 tysięcy.

 

Wiele lat minęło od tamtego czasu. Jak się Pan czuje teraz mieszkając na Osowej? Komfortowo, bezpiecznie?

Bardzo dobrze się czuję, choć zjazd w godzinach szczytu Spacerową to koszmar. Kiedy ulica była budowana, próbowałem interweniować i przekonywać, żeby robić trzy pasy ruchu. Jaki był kontrargument mieszkańców Osowej? Że jak się zrobi 3 pasy, to będzie to droga dojazdowa do obwodnicy. A przecież teraz właśnie tak jest! Problem był tez z Lasami Państwowymi.

 

Pan dojeżdża obwodnicą do pracy?

Tak, ale obwodnica też się korkuje, a nie daj Boże jakiś wypadek,  to trzeba mieć orientację po prostu, bo jest droga równoległa do obwodnicy przynajmniej aż do Słowackiego. Muszę przyznać, że układ drogowy w Gdańsku znacznie się poprawił w ostatnich latach. Kiedyś był fatalny dojazd, choćby zjazd z Armii Krajowej do Gdańska - teraz jest znacznie lepiej. Nadal jednak korzystniej wygląda to w Gdyni - zarówno wjazd do miasta jak i komunikacja z obwodnicą.

 

Skoro jesteśmy przy komunikacji, to jest problematyczna sprawa budowy tunelu pod Pachołkiem. Jakie jest Pana zdanie?

Tunele buduje się w centrach miast po to, żeby rozładować ruch. Ten tunel ma kosztować około 3 miliardy zł, a to cena tylko wstępna.

 

Myśli Pan Senator, że dojdzie do jego budowy?

Nie sądzę. Są przecież tańsze rozwiązania - choćby modernizacja.

 

W gazecie „U NAS” (nr 24/2014) jeden z czytelników opisał i zaproponował rozwiązanie setki razy tańsze. Mianowicie trzeba udrożnić ruch tak, żeby ulica Cystersów była w jednym kierunku, a w drugą stronę, pod górę, żeby zrobić ruch jednokierunkowy. To powinno rozładować korki oliwskie i Oliwa zostałaby uratowana.

Oczywiście trzeba pomyśleć, jak z tego wyjść! Zgadzam się z tą koncepcją. Sopot zablokował tzw. Drogę Czerwoną wzdłuż torów kolejowych i zaproponował, żeby zamiast tego zrobić przebicie, które będzie okrążać Sopot.  I stąd pomysł tego tunelu.

W sprawie układów drogowych wielokrotnie spotykałem się z Radą Dzielnicy Osowa. Wspierałem ją w różnych propozycjach, więc można powiedzieć, że jestem na bieżąco. W Radzie jest paru starszych radnych i z nimi głównie utrzymywałem kontakt, ale są też i młodzi dynamiczni ludzie. To bardzo dobrze, to jest dobry skład.

 

Następnym problemem są skrzyżowania równorzędne na Osowej. Uważam, że niektóre zostały oznaczone wręcz błędnie.

Aktualnie nie mam zdania na ten temat. Jeśli są kontrowersje, to Rada Dzielnicy powinna przeanalizować i popatrzeć, czy jest sens, czy też trzeba się z tego wycofać. Poczekajmy, aż się ludzie przyzwyczają...

 

Panie Senatorze, czego Pana zdaniem najbardziej brakuje na Osowej, żeby życie mieszkańców było wygodniejsze, ciekawsze?

Prawie wszystko jest, basen jest...

 

Uważam ze multikino by się przydało, bo do kina trzeba jednak zjeżdżać do miasta.

Oczywiście, że by się przydało, ale czy zjazd do miasta to jest taki duży problem? Mnie multikina nie ciągną, ja wolę tradycyjne kino - wtedy jadę do Gdyni. Ja myślę, że brak jest jakiegoś miejsca, ośrodka kultury, gdzie można by się spotkać i poczytać. Wiem, że miasto ma zrobić ośrodek kultury w budynku dawnego dworca PKP i to by było bardzo dobre rozwiązanie, jest to ładny obiekt.

Jest jeszcze kolej metropolitalna - bardzo ważna dla Osowej. Udało się także (przy pomocy Rady oczywiście) stworzyć miejsca parkingowe na kilkadziesiąt samochodów. Radzę korzystać z tej kolei, a nie pchać się w zakorkowaną Spacerową.

 

Ale po początkowej euforii jakoś liczba korzystających z PKM zmalała.

A teraz znowu frekwencję powiększyły połączenia z Kartuzami i Kościerzyną, kiedy można jechać do Gdyni i do/z Wrzeszcza.

 

Czy dzieci nadal mieszkają razem z Panem na Osowej?

Córka mieszka ze mną, pasierb osobno. Ze mną mieszka również kot, a pies niestety odszedł. Bardzo, bardzo fajny pies. Miałem Misia - owczarka podhalańskiego - który zarobił na siebie, ponieważ pogonił włamywaczy.

 

Jak to było?

Salon mam zamykany suwanymi drzwiami, które zawsze były otwarte, żeby pies miał więcej przestrzeni do poruszania się. I w tych właśnie drzwiach została wybita szybka. Jak zobaczyłem zamknięte drzwi i wybitą szybkę, to już wiedziałem, że to włamanie. Było więc tak, że Misio, który lubił sobie pospać, musiał po cichu zejść na parter i jak włamywacze zobaczyli jego otwartą mordę, to szybko zamknęli te drzwi i zwiali. Tak że Misio zarobił na swoje 17-letnie utrzymanie.

 

To już był staruszkiem...

Tak, żył 17 lat, świetny pies to był, córka bardzo go kochała i dbała o niego. A kot obecnie ma już 22 lata.

 

Ooo, to też już niemłody...

Niemłody, ale zachowuje się jak młody. Bawi się z córką, ale ze mną nie chce.

Kot bardzo się przyjaźnił z psem i po śmierci psa przez rok chodził osowiały. Kot i pies razem świetnie się bawili. Kiedy pies jeszcze żył, to chodziliśmy razem na spacery. Najpierw szedł kot, potem pies, potem ja. Kot nie bał się chodzić, jak był z psem, ale jak był sam, to pomykał gdzieś bokami

 

Ze zwierzakami jest problem, z psami głównie - myślę o sprzątaniu po nich. Bo ludzie często udają, że sprzątają - a tak naprawdę nie sprzątają.

Tak, ale w takiej dzielnicy jak Osowa jest to mniejszy problem niż trzymanie psów w małych mieszkaniach. Na Osowej jest dużo terenów zielonych.

 

Jest nawet ogrodzony plac żeby psy mogły się wybiegać.

Jak się pójdzie nieco dalej, nie ma żadnego problemu. Kiedy się wychodzi tylko na 15 minut na chodnik, to jest problem.

 

Wracając do zabudowy - myślę, że to architekt dba o to, żeby nie było wysokiej zabudowy, żeby dzielnica utrzymywała swój charakter.

Tak, ale to nie wszystko. Myślę że jest to także sprawa ekonomiczna. W centrach miast ziemia jest bardzo droga, w związku z tym buduje się wysoko, a na obrzeżach ziemia jest tańsza.

 

Ale i tak działki na Osowej są bardzo drogie...

Drogie, ale nie w porównaniu z centrum miasta. W tej chwili już można powiedzieć, że centrum Oliwy zmieniło charakter miasta. To jest centrum biznesowe, wysokie budynki tam pasują. Ale takie nie powinny być budowane nad morzem - ani starej Oliwie.

 

Biura są bardzo drogie - także lokale dla nowych biznesów.

Są drogie, ale to znaczy, że jest zapotrzebowanie.

 

Czy ma Pan jakieś kłopoty z chronieniem swojej prywatności - na terenie Gdańska czy tutaj, na Osowej?

Oczywiście jestem rozpoznawalny, w 98 % pozytywnie! Ludzie podchodzą do mnie, witają się, zadają pytania. Dzielą się swoimi niepokojami. Ale tu już wkraczamy w sferę aktualnej sytuacji politycznej - a to już temat na zupełnie odrębny wywiad!

 

Dziękuje bardzo za rozmowę.

*1 - Książka: Monika Milewska „Latawiec z Betonu” (WAM 2018) (6.32.05)

 

.

KOMENTARZE

brak komentarzy

DODAJ KOMENTARZ



kod: unas