Jasna Góra to sanktuarium – ciąg dalszy

2012-10-01 11:02:07

W numerze 16 (11 września) naszego pisma zamieściliśmy list pana Jana Burzyńskiego skierowany do Nuncjusza Apostolskiego w Polsce, Arcybiskupa Celestino Migliore. Treść listu dotyczyła zamieszczenia kontrowersyjnych plansz na Jasnej Górze podczas XX Zjazdu Rodziny Radia Maryja. Jak wspomniał autor listu - otrzymał na swoją korespondencję życzliwą odpowiedź. Dostaliśmy sygnały od czytelników, aby tę odpowiedź również wydrukować na naszych łamach. Pan Burzyński przedstawił nam list od Arcybiskupa Migliore, jednak nie udostępnił go do opublikowania w gazecie, a w uzasadnieniu swojej decyzji powiedział, że nie czuje się upoważniony do rozpowszechniania listu, którego nie jest autorem.

Poniżej prezentujemy reakcje naszych czytelników na wspomniany list.

 

* * * * * * * * * * * * * * * * * * *

 

DONOS NA POLAKÓW

 

Dwutygodnik „U nas” jest osiedlowym, osowskim forum, na którym najczęściej poruszamy sprawy związane z naszymi szkołami, przedszkolami, ulicami itd. Na naszym terenie brakuje jednak możliwości spotkania się i porozmawiania o sprawach Polski, dlatego „U nas” staje się od czasu do czasu miejscem, gdzie obywatele uzewnętrzniają swoje myśli polityczne i społeczne. Do tych osób można zaliczyć przede wszystkim pana Jerzego Burzyńskiego, który zresztą sam się tym pochwalił, zamieszczając na temat swego swoistego jubileuszu odpowiednią notatkę. Oczekiwałem, że po tym tekście odejdzie na emeryturę, gdyż jego działalność ograniczała się w zasadzie do wspierania ogólnopolskich mediów mainstreamowych.

Jednak w numerze 16/2012 pan Jerzy Burzyński opublikował list, który skierował do arcybiskupa Celestina Migliorego, Nuncjusza Apostolskiego w Polsce. Tym razem autor mnie zdumiał, gdyż pod płaszczykiem wzniosłego tytułu ukrywa się wstrętny donos na Polaków. Patrioci spod znaku Rodła wiedzą, że wyciąganie brudnych spraw i rozgłaszanie ich na zewnątrz jest kalaniem własnego gniazda, tym bardziej, jeżeli zawierają nieprawdziwe, niepełne lub zmanipulowane informacje.

Pielgrzymi udają się na Jasną Górę nie tylko po to, by „wzmocnić osobiste i zbiorowe poczucie wiary, nadziei i miłości” (cyt. J. Burzyński), lecz także by – jeśli naród jest w potrzebie – modlić się o pomoc, o ratunek. Przypomnieć tu należy rolę Jasnej Góry w okresie potopu szwedzkiego (znamienne jest, że w obozie szwedzkim byli także Polacy, którzy podczas rokowań wytykali paulinom bezsens obrony, kiedy już wszystko padło). To na Jasnej Górze król Jan III Sobieski prosił o łaskę zwycięstwa pod Wiedniem.

Widocznie w ocenie naszego narodu przyszła właśnie taka chwila, gdy trzeba się pomodlić i podjąć działania, aby zatrzymać to całe zło, które bezkrytycznie importuje do Polski nasz rząd. Wiele jest w kraju spraw złych lub idących w złym kierunku: aborcja, in vitro, małżeństwa jednopłciowe, upadek pomocy społecznej i brak pomocy polskiej rodzinie, upadek finansów publicznych, gigantyczne bezrobocie, zepsucie i brak koncepcji stworzenia dobrego systemu emerytalnego, dramatyczna sytuacja w służbie zdrowia, ogromna ilość afer, sądownictwo i prokuratura na pasku rządu, brak demokracji w mediach czy wirtualna księgowość budżetowa rządu. Wszystko to budzi w ludziach uczucie buntu. Narasta przekonanie, że należy dokonać zmian. Sytuację tę przedstawił w sposób obszerny i precyzyjny Antoni Pacyfik Dydycz Biskup Drohiczyński podczas ostatniej pielgrzymki ludzi pracy. I właśnie o pomoc w tych zmianach, o pomoc dla kraju modlą się Polacy na Jasnej Górze.

Panie Jerzy, jeżeli rzeczywiście troszczy się Pan o obraz Polski, może zainteresuje Pana, dlaczego ludzie zamieścili takie hasła. Może sięgnie Pan do prasy katolickiej, posłucha wolnych mediów, jakimi są Telewizja Trwam i Radio Maryja (nie tylko wtedy, kiedy ludzie żalą się w „Rozmowach niedokończonych” i może czasami chlapną coś bez zastanowienia). Warto posłuchać audycji problemowych, w których występują naukowcy i eksperci zasiadający w różnych państwowych instytucjach i urzędach, jak np. Rada Polityki Pieniężnej NBP czy KNF, a także profesorowie z różnych uczelni. Ludzie otwarci powinni swoje opinie i spojrzenie na świat opierać na własnych wnioskach i rozumie, któremu należy dostarczać informacje z różnych źródeł, a następnie korygować je według kryterium rzetelności i prawdy. Proszę się zastanowić, co takiego musi się dziać, że ludzie posuwają się aż do tak ekstremalnych protestów. Proszę podejść do nich z miłością i zainteresować się tematem głębiej, a nie pisać ubliżające narodowi donosy.

Wie Pan z pewnością, że rządząca partia do swoich działań zatrudnia cały szereg specjalistów od PR. Polacy coraz lepiej zdają sobie sprawę z tego, jak obraz dużej części polskiej sceny politycznej kreowany w mainstreamowych mediach różni się od rzeczywistości. Zapewniam pana, że uczestnicy XX Zjazdu Rodziny Radia Maryja są bliżej prawdy. Bez pomocy specjalistów od wizerunku ukazują się nam jak ludzie zatroskani o dobro Polski i Polaków, zasmuceni i rozgniewani poczynaniami rządzących, a przede wszystkim jako ludzie głęboko wierzący.

Mając na uwadze prawdę i dobre sąsiedzkie stosunki proszę, aby korzystał Pan z wielu źródeł informacji oraz – przed upublicznianiem swoich emocji i ocen – spróbował spojrzeć na zjawiska z różnych stron, by dostrzec kwestie umykające przy traktowaniu ich w sposób powierzchowny.

 

Z poważaniem

Konrad Hoga

 

* * * * * * * * * * * * * * * * * * *


 

Szanowni Państwo,

 

Z żalem skonstatowałem, że – po okresie spokoju – zdecydowaliście jednak Państwo włączyć się ponownie w burzliwe spory ideologiczne. Użyczenie łamów i zapewnienie publicity Panu J. Burzyńskiemu - po tym jak pożegnał się na początku roku z „U na”, podziękowawszy Państwu za współpracę - przyjąłem z lekkim niedowierzaniem, ale podpis pod artykulikiem Jasna Góra to sanktuarium („U nas”, nr 16) nie pozostawia wątpliwości co do osoby autora tekstu.

Zacytowany tam (w całości!) list pana Burzyńskiego do nuncjusza apostolskiego w pierwszej chwili rysuje się dość zabawnie. Bawi egzaltowany, czułostkowy język, silnie kontrastujący z wcześniejszymi, brutalnymi wypowiedziami autora na łamach Państwa gazety. Śmieszy założenie, że nuncjusz, który w sprawy polskie angażuje się tylko wyjątkowo (choć na list – jako dyplomata – odpowie), zechce zainteresować się skargą na przeora i generała paulinów, wobec których brak mu zresztą jakichkolwiek instrumentów wpływu. A już zupełnie rozbrajająca jest wiara, że mieszkańcy Osowy o działaniach pana Burzyńskiego przeczytają z wypiekami na twarzy, a w dodatku zapałają do autora głęboką sympatią (bowiem od lat szkolnych darzymy zawsze głębokim szacunkiem tych, którzy zanoszą skargi na innych).

Znacznie mniej wesoło robi się czytelnikowi, gdy uprzytamnia sobie, że tekst – zawierający nieco elementów racjonalnych, ogólnie jednak świadczący o chęci dalszego zamykania ust przeciwnikom i promowania niemyślenia o sprawach publicznych – został uznany za interesujący i godny opublikowania przez wydawcę i redakcję. Ta ostatnia zapewniła wprawdzie jesienią ubiegłego roku, że drukuje wszystkie listy, jakie do niej trafiają. Jednak byłbym rad, gdybym wiedział, czy, jeżeli – jak czynił to do niedawna autor – także i ja zacznę nadsyłać epistoły, w każdym z nich pomstując na (inne wprawdzie niż autor) partie polityczne, bezlitośnie krytykując odmiennie myślących sąsiadów i doradzając bliźnim wizyty u psychiatry (zob. - J. Burzyński, Złoty, euro i schizofrenia, czyli sprawy bieżące, „U nas”, nr 3/2009), będę spotykać się z niezmienną przychylnością Państwa gazety i stale w niej gościć?

Na szczęście nie jestem tym ani trochę zainteresowany, a do sąsiadów – niezależnie od ich poglądów - mam stosunek zdecydowanie pozytywny i ani mi w głowie pouczanie ich w osiedlowym periodyku o tym, jak (nie) powinni myśleć. Nie wątpię, że nie inaczej powinien postępować silnie osadzony w małej społeczności wydawca. Racją jego bytu jest utrzymanie dobrych relacji z ogółem tych, wśród których działa i dla których uczynić może wiele dobrego. Wszak może się zapisać w ludzkiej pamięci także bardzo źle, umacniając podziały, podniecając waśnie, i – być może – ze szkodą dla siebie wybierając tę lub inną stronę sporu, z którą będzie potem dzielić gorycz porażki. Po co to Państwu? I po co osowianom, którym neutralny, rzetelnie spełniający swoje informacyjne funkcje periodyk jest – jak widać z Państwa pomyślnego doświadczenia – bardzo potrzebny?

Łączę wyrazy poważania

Michał Bank

 

 

* * * * * * * * * * * * * * * * * * *

 

Od redakcji

Odpowiadając na pytanie postawione w liście jeszcze raz informujemy – jesteśmy otwarci na wszelkie uwagi od czytelników. Nasze łamy udostępniamy wszystkim, którzy chcą się podzielić swoimi przemyśleniami. Nie wyrażamy w ten sposób poparcia dla opinii czy uwag zawartych w drukowanych listach, a jedynie je przytaczamy.

Materiały prasowe

KOMENTARZE

brak komentarzy

DODAJ KOMENTARZ



kod: unas