CO SIĘ STAŁO?

2014-05-16 10:31:34

     Cały cywilizowany świat w przerażonym osłupieniu zobaczył ja w odstępie kilkunastu minut dwa samoloty pasażerskie z ogromną precyzją uderzyły w nowojorskie wieże World Trade Center. Obydwie szybko zamieniły się w płonące pochodnie ziejące dymem. Wkrótce runęły, grzebiąc tysiące istnień ludzkich. To zdarzyło się 11 września 2001 roku. Niektórzy mówią, że to jest rzeczywista data rozpoczęcia XXI wieku.

 

Granica

       Podobne sytuacje ludzie już widzieli, ale dotychczas były to sceny kontrolowane, zwykle dotyczyły mocnych w sensie wrażeniowym filmów. Komputerowy horror po mistrzowsku zaaranżowany, który – jak się okazuje – wielu ludziom jest potrzebny. Wszystko to było jednak wirtualne, nieprawdziwe. We wtorek 11 września po raz pierwszy została przekroczona, na taką skalę, granica między tym, dotychczas światem wirtualnym, a rzeczywistością. To już nie jest coś co zdarzyło się jedynie na ekranie telewizyjnym, czy kinowym. To zdarzyło się naprawdę. Czymś nowym jest skala zuchwałości i spektakularności tego aktu terroru. Cały świat na ekranach telewizorów mógł wielokrotnie obejrzeć coś, co było niewyobrażalne, przynajmniej w mentalności przeciętnego, cywilizowanego człowieka.

 

Z przemyślaną precyzją uderzono w kraj oraz symbole potęgi i bezpieczeństwa. Na oczach całego świata posypały się w przerażające rumowisko najwyższe budowle Ameryki. Nowym jest również wróg. Jest to wróg zamaskowany. W dotychczasowej historii wrogiem bywało określone państwo, znane z nazwy i lokalizacji. Znane były struktury tego wroga. Ten nowy wróg jest nie tylko zamaskowany, ale też nieprzewidywalny. Jest ukryty, ale rozprzestrzeniony niczym komórki nowotworowe w różnych częściach zdrowego organizmu. Po raz pierwszy w historii użyto takich żywych torped, którymi stały się wypełnione pasażerami samoloty rejsowe. Samobójców z wyboru było w każdym samolocie po kilku. Pozostali ludzie to zwykli pasażerowie, osoby, które chciały odwiedzić swoich bliskich, załatwić ważne sprawy, czy też wybrać się gdzieś, by odpocząć. Niestety, nie dane im było. Ręka samobójcy owładniętego szaleńczą ideologią wykierowała ich samoloty prosto w obiekty, które nie tylko dla Ameryki, były symbolami potęgi i bezpieczeństwa. Przekroczenie takich granic jest zawsze swoistym Rubikonem. Za tą granicą jest coś nowego, coś czego jeszcze nie znamy.

 

Co dalej?

       To nowe, jak wynika z wypowiedzi wielu komentatorów budzi uzasadniony lęk. Wprawdzie dowody swojego okrucieństwa ludzie dawali od bardzo dawna, właściwie niemal od początku dokumentowanych dziejów ludzkości, ale ten akt okrucieństwa zawiera tyle ważnych nowości. Każda nowa sytuacja budzi lęk. Zwłaszcza gdy ta sytuacja sprawia wrażenie nieprzewidywalnej i bardzo trudnej do kontrolowania. Ta sytuacja chyba taka jest. Źródłem największego niepokoju jest w tym przypadku chory umysł, który nie leczony, z natury jest nieprzewidywalny. Chore umysły można „produkować” na masową skalę w oparciu o chore ideologie. Motywacja płynąca z chorej ideologii, nie ważne czy będzie się ona odwoływać do religii, czy nie, potrafi przełamać każdy naturalny opór zlokalizowany w zdrowej ludzkiej naturze. Więcej, może sprawić, że najbardziej okrutny czyn, widziany przez pryzmat właśnie tej ideologii, stanie się czynem godnym najwyższego uznania.

 

Fanatyzm, który przecież też nie jest zjawiskiem nowym, odsłonił swoje nowe oblicze, a właściwie ukazał nowe możliwości gdy będzie wsparty zdobyczami wiedzy i najnowszą techniką. To kolejny przykład jak owoce geniuszu ludzkiego mogą być wykorzystane przeciw człowiekowi, a właściwie przeciw całej ludzkości. Wiadomo, że tego typu fanatycy działają jak w transie. Bez zmrużenia oka oddają swoje życie, czyli to co dla normalnego człowieka ma najwyższą wartość. Rezygnują z życia w imię zabijania innych, tylko dlatego, że ci inni wyznają odmienną, czyli wrogą ideologię. Jeżeli cała reszta świata nie zgadza się z ich ideologią, to znaczy, że ta cała reszta musi zginąć. I to jest być może jedyny przewidywalny element w tej całej nieprzewidywalnej sytuacji.

 

Konfrontacja

       Potencjalne okrucieństwo człowieka znane jest niemal od zarania dziejów. Terroryzm też ma już bardzo długą historię. A zatem mowa jest o rzeczach nie nowych. Forma okazała się nowa i ona sprawiła, że ludzkość się ocknęła. Zagrożenia terroryzmem co rusz pojawiały się, zwłaszcza po głośniejszych zamachach terrorystycznych. Niemniej pozostawało to wszystko jednak w kręgu teoretycznych zagrożeń, których do końca poważnie się nie traktowało. Każdy człowiek, zwłaszcza dorosły wie, że potencjalnie mogą go zaatakować różne, nawet te  najgorsze choroby. Jednak też niemal w każdym człowieku funkcjonuje taki naturalny mechanizm obronny, który pozwala nam o tym nie myśleć na co dzień. Wręcz przeciwnie, człowiek jest niemal przekonany, że jego to nie dotyczy. Innych tak, wiadomo choroby zdarzają się, ale one jakby były zarezerwowane dla tych innych. Całe to ochronne przekonanie pryska w momencie gdy ten człowiek usłyszy nad sobą brutalnie brzmiącą diagnozę lekarską. Jesteś ciężko chory, twoje życie jest realnie zagrożone.

 

W tym momencie szok bywa ogromny. Zdarzają się różne reakcje. Coś podobnego stało się 11 września 2001 roku. Pacjentem, który usłyszał groźną diagnozę jesteśmy my wszyscy, po prostu zwykli, cywilizowani ludzie. Coś o czym się mówiło ciągle wydawało się odległą teorią. Nagle to wszystko stało się przerażającą rzeczywistością. Jest to szok. Z tym jednak można i trzeba sobie poradzić.

 

Życie toczy się dalej

       Każdy szok, czy dotyczy pojedynczego człowieka, większej grupy ludzi, czy też – jak w tym przypadku – niemal całej ludzkości, naładowany jest emocjami. To jest istota każdego szoku. Stąd może trudno dziwić się, że w tym momencie bardzo głośno odzywa się wołanie o natychmiastowy, fizyczny odwet. Jednak jakiekolwiek działania w takim stanie są zawsze niebezpieczne, a często bardzo błędne. Trzeba pozwolić opaść, przynajmniej trochę, wzburzonym emocjom, by rozum doszedł do głosu. Można bardzo wiele i skutecznie zdziałać słuchając głosu rozsądku. Nie będzie to być może działanie szybkie, spektakularne, ale efektywne, a o to przede wszystkim idzie. Wróg nie jest jeszcze do końca zidentyfikowany, chociaż na pewno na imię mu terroryzm. Jest jednak pewnie o wielu twarzach i różnych odcieniach. Solidarność całego cywilizowanego świata w walce z tym wrogiem jest konieczna. Ta solidarność gwałtownie na całym świecie wzrosła i jeżeli nie zabraknie rozsądku przywódcom, ma szansę być kluczową sprawą w tej długiej i trudnej walce. Jak zwykle w tak krańcowo trudnych sytuacjach ujawniają się też najlepsze cechy ludzkiej natury. Stąd heroiczna postawa służb ratowniczych i wszystkich tych, którzy na tym etapie mogą być pomocni tym, którzy tej pomocy najbardziej w tej chwili potrzebują.

 

       To co się stało w ostatnich dniach w Stanach Zjednoczonych miało niemal apokaliptyczny wymiar. Ocierając się o takie sytuacje w człowieku dokonują się często ważne rzeczy. Niejednokrotnie dochodzi do głębokich refleksji i istotnych przewartościowań. Wszystko to stało się w tych dniach w Ameryce. Czy świat wyciągnie z tej tragedii dojrzałe wnioski? Czy poradzi sobie z tą ciężką próbą? Chcę wierzyć, że tak.

Bogusław Borys

KOMENTARZE

brak komentarzy

DODAJ KOMENTARZ



kod: unas