W Osowej spędziłem najmilszy i najpiękniejszy okres mojego życia

2014-05-22 09:35:35

18 maja w kościele pw. Chrystusa Zbawiciela została odprawiona Msza św. Jubileuszowa z okazji 50-lecia Święceń Kapłańskich księdza Henryka Bietzke – pierwszego proboszcza w Osowej.

 

Ks. Henryk przyjął święcenia 17.05.1964 r. w Pelplinie. Od 14.09.1980 r. był administratorem, a później pierwszym proboszczem nowopowstającej parafii pw. Chrystusa Zbawiciela. W latach 1980-1992 wraz z parafianami zbudował świątynię, która została konsekrowana 15.06.1992 r. przez ks. abp. Tadeusza Gocłowskiego. Więcej o sobie mówi sam jubilat w rozmowie z Janem Jurankiem i Andrzejem Teleżyńskim z Rodziny Osowskiej.

 

Jaki wpływ na wybór późniejszej drogi życiowej Księdza Proboszcza miał dom rodzinny?

 

Już od końca podstawówki marzyłem, by zostać księdzem. Dlaczego? - pewnie motywy były bardzo prozaiczne. Księża, którzy się opiekowali ministrantami, grali pięknie w piłkę, lepiej od nas pływali, byli wysportowani, grali na instrumentach i to mi imponowało. Chciałem być jednym z nich. Mój dom rodzinny był bardzo religijny, nie modliliśmy się wspólnie, ale nie było dnia bez modlitwy rannej i wieczornej. Absolutnie nie przypominam sobie niedzieli bez mszy świętej, z tym że mama chodziła na ranną mszę, tato zawsze na sumę parafialną, siostra na mszę dla dzieci, a ja na godzinę, na którą przypadał mi ministrancki dyżur.

 

Czy Ksiądz pamięta kiedy pojawiła się pierwsza myśl o wyborze drogi kapłańskiej? Jak przebiegała formacja kapłańska Księdza Proboszcza?

 

Po skończeniu siódmej klasy zdecydowałem się: idę do tzw. Niższego Seminarium do Wejherowa, a potem do Pelplina. Od 13 roku życia stałem się już tylko gościem w domu - mieszkałem w bursach szkolnych. Naturalnie po maturze w 1958 roku zgłosiłem się do Seminarium Duchownego w Pelplinie. Diecezja chełmińska była ogromną diecezją. Obecnie powstały z niej: diecezja toruńska, północna część z Gdynią, Wejherowem i Helem przeszła do gdańskiej archidiecezji, a 5 dekanatów do diecezji bydgoskiej. Również seminarium liczyło ponad 200 kleryków, a gmachy były zdecydowanie za małe. Ówczesne władze państwowe absolutnie nie pozwalały na rozbudowę. Stąd najczęstszą praktyką, by warunki były bardziej znośne, było wysyłanie kandydatów do domu; np. na pierwszy rok przyjęto 48 osób, po I semestrze 8 wysłano do domu, a na zakończenie kolejnych 8. W tamtym czasie wydawało mi się to postępowaniem zbyt radykalnym. Potem jednak uznałem to za słuszne rozwiązanie. Można bowiem sobie wyobrazić, ile szkody wyrządziłby swojej społeczności ksiądz ograniczony intelektualnie, lub całkowicie leniwy.

Pragnę podkreślić, iż moje seminarium wydało błogosławionych męczenników, z bł. ks. Stefanem Frelichowskim na czele. Studiowało tam także 10 aktualnych biskupów, z abp Muszyńskim i naszym bp Szlachetką na czele. Księża z naszego rocznika wybudowali 8 kościołów, 2 wykładało na uczelniach, 5 wspaniale odremontowało swoje świątynie, 1 jest autorem kilku pozycji książkowych, paru tomików poezji, ogromnej liczby felietonów, inni zasłynęli jako znakomici duszpasterze. Jesteśmy ze sobą bardzo zżyci, spotykamy się wszyscy corocznie na kolejnych rocznicach i niestety pogrzebach, bo z 26 wyświęconych - 12 Pan zaprosił do siebie.

 

Jak wiemy, pierwszą parafią Księdza Proboszcza była Wygoda nad Jeziorem Raduńskim, a ostatnią (trzecią) nasza osowska parafia Chrystusa Zbawiciela. W międzyczasie, przez okres 13 lat pracował Ksiądz pod „dowództwem” legendarnego księdza prałata Hilarego Jastaka, w parafii NSPJ w Gdyni. Czy zechciałby Ksiądz Proboszcz podzielić się swoimi wspomnieniami z tego okresu?

 

Cudownie wspominam moją pierwszą placówkę na Wygodzie nad Jeziorem Raduńskim. Pracy miałem sporo, bo w ciągu tygodnia miałem 34 katechezy w pięciu punktach w domach prywatnych, zwykle bardzo blisko szkoły. Ale atmosfera, plebania, zwłaszcza proboszcz - to było coś niezwykłego. Koledzy, którzy mnie odwiedzali, zazdrościli mi. Nadto plebania była domem bardzo otwartym. Odwiedzali nas znani ludzie, jak Lech Bądkowski, Izabela Trojanowska, Józef Borzyszkowski, a z duchownych księża: Muszyński, Pasierb, Labuda, Ciecholewski, Zięba, a Śliwiński był wręcz domownikiem Wygody.

W roku 1967 otrzymałem dekret do parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa w Gdyni i tam pracowałem13 lat. Był tam zupełnie wyjątkowy i niepowtarzalny ksiądz Jastak - kochał walczyć. Cieszyliśmy się, gdy przeciwnikiem były władze komunistyczne, wtedy wikariusze mieli spokój. Gorzej, gdy był chwilowy zastój w konflikcie z władzą państwową, wtedy przyglądał się nam i naszej pracy i niejednokrotnie było bardzo gorąco. Na szczęście dla nas, awantury z władzą właściwie trwały nieustannie i można było żyć, a nawet się rozwijać i zbierać doświadczenia.

 

Jak z perspektywy 50-lecia kapłaństwa patrzy Ksiądz Proboszcz na dokonany przez siebie wybór drogi życiowej?

 

W 1980 roku otrzymałem propozycję podjęcia próby zorganizowania ośrodka duszpasterskiego w Gdańsku-Osowej. Wtedy rozpoczął się dla mnie najmilszy i najpiękniejszy okres mojego życia. Napotkałem na drodze mojego życia takich ludzi, jak p.p. Felchner, Wandtke, Kibort, Kreft, Miązkowscy, Dawidowski, Balk, Juranek, Wojtaniak, Dudka, Kupczak, Pawłowicz, Groth i wielu innych. Najpierw powstała nielegalna kaplica, w 1984 roku przystąpiliśmy do budowy kościoła. Jestem zadowolony, a nawet szczęśliwy, że taką drogę wybrałem. Mam swoje miejsce na ziemi, swoją małą Ojczyznę, coś chyba dobrego zrobiłem, a za uchybienia - bardzo serdecznie przepraszam Pana i parafian.

 

Czy - kończąc naszą rozmowę - zechciałby Ksiądz Proboszcz podzielić się  refleksją na temat swojego obecnego statusu księdza emeryta.

 

Emerytura dla księdza jest bardzo ciekawym etapem życia. Nie trzeba już się zajmować cementem, żwirem, wypłatami i rachunkami, a można zająć się sprawami, które człowieka interesują i na które ma wreszcie czas. W moim wypadku trochę pomagam w duszpasterstwie przy boku księdza proboszcza Wojciecha Tokarza, dużo czytam, słucham muzyki, odwiedzam znajomych. Jedzenie mam zapewnione, rachunków nie płacę, potrzeb nie mam wielkich, więc bezstresowo się starzeję, a że zdrowie dopisuje - uważam, że jestem spełnionym i szczęśliwym księdzem.

 

Jakie przesłanie, w związku z przeżywanym Jubileuszem, chciałby Ksiądz Proboszcz przekazać naszym parafianom?

 

Z racji mojego jubileuszu chciałbym serdecznie podziękować wszystkim parafianom za wspólne dokonania i życzyć przyjaźni z Jezusem Zbawicielem, pod opieką Matki Bożej Nieustającej Pomocy - życzę przyjaźni i pokoju w Waszych domach i sercach. Amen - niech się tak stanie!

 

Dziękujemy za te miłe słowa wywiadu oraz - w imieniu parafian - za serdeczne życzenia. Bóg zapłać!

Jan Juranek i Andrzej Teleżyński - RODZINA OSOWSKA

KOMENTARZE

brak komentarzy

DODAJ KOMENTARZ



kod: unas