PRZY CZYTANIU PŁACZE SIĘ ZE ŚMIECHU

2014-08-06 15:49:12

Agata Gajewska - artysta plastyk - malarka, graficzka, pisarka i... mama dwójki pociech. Mieszka w Osowie. Ostatnio wydała swoją pierwszą książkę „Niegrzeczne tango pod ladą”.

Z Agatą Gajewską rozmawia Marta Łuczkowska.

 

 

 

 

 

Gratuluję debiutu literackiego.

Dziękuję.

 

Kiedy ukazała się Pani książka?

Na jesieni w zeszłym roku. Otrzymałam Stypendium Kulturalne Prezydenta Miasta Gdańska i z pozyskanych w ten sposób środków oraz dzięki Wydawnictwu Koziorożec z Gdańska udało mi się wydać „Niegrzeczne tango pod ladą”.

 

Niegrzeczne? Skąd ten tytuł?

Tytuł jest taki jak książka - trochę prowokujący i przewrotny. A to przez temat, jaki porusza. Książka opisuje pracę w handlu i różne jej aspekty - jej plusy i minusy widziane okiem młodej bohaterki - pani magister, absolwentki biologii, która próbuje odnaleźć się w pracy za ladą.

 

Ale ciekawi mnie ta niegrzeczność. Na czym polega?

Starałam się pokazać prawdziwe oblicze handlu, które nie jest różowe. Ekspedientka to niedoceniony fach, wymagający dużej odporności psychicznej - jak każda praca polegająca głównie na kontakcie z ludźmi. Ale tutaj dochodzi jeszcze „płacę i wymagam” czy „klient nasz pan”. Zdarzają się różni klienci i czasami potrafi być niegrzecznie.

 

Bo klienci dokazują?

Klienci, ale też szefostwo, które stara się zmobilizować personel, aby wygenerować coraz to lepsze wyniki sprzedażowe. Więcej sprzedać, by więcej zarobić. A metody potrafią być różne. Czasami na zasadzie kija i marchewki. Nie zawsze fair. I wtedy znów robi się niegrzecznie...

 

Jak w tym odnajduje się bohaterka? Źli klienci, zły szef?

Po prostu od czasu do czasu daje upust swoim emocjom i...

 

Znów robi się niegrzecznie?

Dokładnie.

 

Sporo wie Pani o tej pracy. W książce odkrywa Pani wszystkie tajemnice ekspedientek.

Tak - kilka razy w życiu zdarzało mi się pracować jako sprzedawca.

 

Artysta za ladą?!

A jednak! Nigdy nie wiadomo, kto stoi po drugiej stronie. Takie czasy. Dlatego nie oceniajmy po pozorach. O tym też jest ta książka.

 

Czyli to taka autobiografia?

Nie. To za daleko idący wniosek. To raczej takie skondensowane, czasem zasłyszane a czasem z życia wzięte historie, połączone wspólną fabułą i podane w wersji na wesoło.

 

Oj, tak! Humoru tej książce nie brakuje.

Trzeba czasem obśmiać problem, przestaje wtedy być taki ciężki. Udało mi się to w 100 %. Usłyszałam nawet opinię, ze do „Niegrzecznego tanga pod ladą” powinno się dodawać w komplecie wodoodporny tusz do rzęs. Bo przy czytaniu płacze się ze śmiechu!

 

Oprócz dowcipnego tekstu są tutaj też i przezabawne ilustracje.

Jako artysta plastyk nie mogłam sobie darować, aby moje pierwsze dziecko literackie nie było w całości stworzone na mój sposób. Od tekstu po okładkę i ilustracje. Poza tym bardzo ubolewam nad faktem, że nie ma tradycji ilustrowania książek dla dorosłych. Czasami ewentualnie jakieś tomiki poezji. Ale beletrystyka? Nie spotkałam się z tym. A szkoda, wielka szkoda. Marzę, aby to się zmieniło. Książka mogłaby być nie tylko nośnikiem tekstu ale i obrazu. Rozpowszechniać kulturę na dwóch płaszczyznach.

 

Nie pozostaje nic innego jak zilustrować kolejną książkę, aby było ich więcej, a potem następną i następną...

Tak, miałam już przyjemność. Po „Niegrzecznym tangu pod ladą” pojawiła się propozycja wykonania rysunków satyrycznych do „Fraszek” Waldemara Krupowicza. Rzecz nie była prosta, bo poziom dowcipu autor ma nieprzeciętny. Ale udało się. I w tym roku ukazała się druga książka z moimi ilustracjami.

 

Świetnie - czyli początki już są.

Tak. W przygotowaniu również są już ilustracje do tomiku poezji oraz - uwaga - moja druga książka! Ale ty razem będą to wiersze dla dzieci. Oczywiście też ilustrowane przeze mnie. Ponieważ w październiku zeszłego roku zostałam po raz drugi mamą, postanowiłam zebrać i wydać wierszyki pisane kiedyś do szuflady - dla mojej starszej córeczki. Dzieci to olbrzymia motywacja i pretekst, by w sobie samym poszukać dziecka. Dlatego postanowiłam zrobić coś niebanalnego i dla moich dzieci - na wieczną pamiatkę. A może i dla moich wnucząt w przyszłości. Ha, ha. Daleko idące plany! Ale trochę się boję...

 

Czego?

Czy efekt zadowoli odbiorcę. Dzieci są szczere i bezwzględne. Jeśli coś jest kiepskie, od razu to powiedzą. Nudny wiersz czy nieciekawa ilustracja zostaną w sekundzie wychwycone i odrzucone. Dlatego ta książka będzie musiała być dopracowana w najdrobniejszym szczególe. Myślę, że w tym roku się ukaże.

 

Gdzie będzie można ja nabyć i – przede wszystkim - gdzie dostaniemy „Niegrzeczne tango pod ladą”?

Na spotkaniach autorskich, o których informuję na bieżąco na swoim blogu www.gaaj.bloog.pl, w księgarni internetowej www.edugaleria.pl oraz w księgarni Polanglo w Gdańsku przy Podwalu Staromiejskim. Nakład powoli się wyczerpuje, więc radzę się spieszyć. Książka jest dostępna także w filiach Wojewódzkiej i Miejskiej Biblioteki Publicznej w Gdańsku.

 

Pisze Pani książki, ale przede wszystkim jest malarką i graficzką. Jakiego rodzaju jest to twórczość? Co Panią inspiruje?

Inspiruje mnie drugi człowiek. Zajmuję się grafiką komputerową i malarstwem olejnym. Ostatnio zafascynowana jestem również rysunkiem. W moich pracach staram się przedstawić nie tylko cielesność człowieka, ale przede wszystkim uczucia. Przez szereg lat moim konikiem był akt i ludzkie ciało w ujęciu dynamicznym. Obecnie trochę od tego odchodzę. Częściej w moich pracach pojawia się roślinność czy zwierzęta. Może po prostu wygadałam się już w temacie ludzkiej anatomii, a może - jak każdy z nas - zmieniam się z czasem i zmieniają się też moje upodobania.

 

Gdzie można obejrzeć Pani prace?

Co jakiś czas pojawiam się na wystawach, biorę udział w konkursach. Współpracuję też z kilkoma trójmiejskimi galeriami. Wszelkie informacje oraz część mojego portfolio znajdą Państwo na moim blogu: www.gaaj.bloog.pl – na który serdecznie zapraszam.

 

Dziękuję za rozmowę.

.

KOMENTARZE

brak komentarzy

DODAJ KOMENTARZ



kod: unas