CZY TEN PORÓD MUSIAŁ ODBYĆ SIĘ W DOMU?

2014-09-10 12:13:43

Niecodzienne zdarzenie miało miejsce w sierpniu w naszej dzielnicy – kobieta urodziła dziecko w domu. Jednak młodzi rodzice nie planowali takiego porodu, miał on się odbyć – tak jak w większości przypadków – w szpitalu.

 

Młodzi osowianie oczekiwali narodzin swojego drugiego dziecka. Kobieta była już w dziewiątym miesiącu (dokładnie w 39 tygodniu) ciąży, kiedy pewnej nocy poczuła skurcze – najpierw co 20 minut, potem co 10 minut. Po kilku godzinach, ok. godz. 4 rano pojechała wraz z mężem do Szpitala Wojewódzkiego. Przyjęto ją na izbę przyjęć, podłączono do aparatu KTG (badającego m.in. czynność skurczową macicy). Ponadto została zbadana przez lekarza.

 

Nie informowano mnie o niczym – mówi osowianka. – Musiałam dopytywać się o wszystko. Lekarz badał mnie dwa razy, zrobił USG, ale nie mówił co się dzieje. Odpowiadał dopiero na moje pytania. Poza tym po badaniu nie pomógł mi wstać – a przecież byłam w bardzo zaawansowanej ciąży i miałam częste skurcze. Na koniec powiedział tylko: „Jeszcze jest czas, nic się nie dzieje.”

 

Kobieta została odesłana do domu z zaleceniem zażycia środka rozkurczowego. Po powrocie osowianka zażyła ten lek, ale po 30 minutach skurcze były tak silne, że nie mogła już wstać i zaczął się poród. Jej mąż wezwał karetkę i udał się po pomoc do sąsiadki, która natychmiast przybiegła. Ciężarna szczęśliwie urodziła dziewczynkę bez komplikacji, poród przyjął ojciec dziecka w asyście sąsiadki – oboje nie byli przygotowani, działali intuicyjnie. Cała akcja odbywała się w dużym stresie, dodatkowym powodem zdenerwowania dorosłych była trzyletnia siostra przychodzącego na świat noworodka. Niestety w tej sytuacji nikt nie mógł się zająć starszym dzieckiem, które było świadkiem całego zdarzenia. Wszystko to z pewnością pozostawiło trwały ślad w psychice małej dziewczynki.

 

Na szczęście wszystko skończyło się dobrze – poród odbył się siłami natury, dziecko urodziło się zdrowe, nie była potrzebna natychmiastowa pomoc lekarska ani dla matki, ani dla noworodka (została ona udzielona już po akcji porodowej po przewiezieniu karetką do szpitala). Jednak komplikacje mogły się pojawić – jak przy każdym porodzie. Jak powiedziała młoda matka, lekarz podczas pierwszego badania powinien już stwierdzić początek porodu, skoro dziecko przyszło na świat w 1,5 godziny po powrocie ze szpitala. Kobieta postanowiła złożyć skargę do Szpitala Wojewódzkiego i do Izby Lekarskiej.

 

Jestem wdzięczna mojemu mężowi i mojej sąsiadce za to, co zrobili - mówi szczęśliwa mama. - Cieszę się, że moja córeczka urodziła się zdrowa – to jest dla mnie najważniejsze. Jednak nie życzę żadnej kobiecie takiego porodu jak mój.

KOMENTARZE

brak komentarzy

DODAJ KOMENTARZ



kod: unas