WSZYSTKO ZALEŻY OD DOBREJ ORGANIZACJI I SAMODYSCYPLINY

2014-10-13 13:04:27

Janina Bariatin – mieszkanka Osowej od 1968 roku. Absolwentka naszej Szkoły Podstawowej. Magister pedagogiki wczesnoszkolnej. Nauczyciel dyplomowany z 37-letnim stażem pedagogicznym – z czego 17 lat na stanowisku wicedyrektora Szkoły Podstawowej Nr 81. Posiada bogaty dorobek zawodowy w tym liczne nagrody i wyróżnienia: Medal Komisji Edukacji Narodowej, Złoty Medal za Długoletnią Służbę, Nagrodę Inspektora, Prezydenta Miasta i Kuratora Oświaty. Prywatnie mężatka i mama dwóch dorosłych córek. Z zamiłowania chórzystka - członkini Katolickiego Stowarzyszenia Śpiewaczego i Muzycznego im. ks. prof. Józefa Orszulika w Gdańsku, popularnie nazywanego w naszym środowisku Chórem Orszulika.

Z Janiną Bariatin rozmawia Marta Łuczkowska.

 

Czy lubi Pani śpiewać? Czy uczyła się Pani śpiewu, czy jest to umiejętność wrodzona?

 

Śpiewanie zawsze sprawiało mi wielką przyjemność. Od czasów szkoły podstawowej należałam do chóru i zespołu instrumentalnego (gitarowego), który uświetniał każdą szkolną akademię, jak również reprezentował szkołę na licznych festiwalach i przeglądach muzycznych. Edukacja muzyczna jest wpisana w moją drogę zawodową. Dokonując wyboru szkoły średniej – Liceum Pedagogicznego - musiałam wykazać się dobrym głosem i nienagannym słuchem muzycznym. Niemały wpływ na doskonalenie moich umiejętności muzycznych i wokalnych miała również subtelna postawa wychowawcy, a jednocześnie nauczyciela muzyki i gry na fortepianie, prof. Mieczysława Skowrońskiego. Solowe partie operowe znanych polskich kompozytorów ćwiczył z nami do perfekcji.

 

Jakim głosem Pani śpiewa?

 

Moja skala głosu pozwala mi śpiewać zarówno sopranem jak i altem. Jednak zdecydowanie lepiej czuję się w altach.

 

Dlaczego zdecydowała się Pani na chór i to właśnie Chór Orszulika?

 

Uważam, że każdy człowiek powinien w życiu coś robić poza swoimi codziennymi obowiązkami. Dzięki temu może się rozwijać i realizować w tym co przynosi mu radość i zadowolenie. Ja wybrałam właśnie Chór Orszulika. Wybór był prosty – tu jest moja parafia, tu mieszkają moi najbliżsi, po prostu - tu jest moje miejsce. Za ten właśnie wybór z okazji jubileuszu chóru zostałam uhonorowana Srebrną Odznaką Polskiego Związku Chórów i Orkiestr.

 

Jak długo należy Pani do Chóru Orszulika?

 

W Chórze Orszulika śpiewam już ponad 20 lat.

 

Zatem śpiewała Pani pod dyrygenturą różnych osób. Czy któryś z dyrygentów chóru wyróżniał się w sposób szczególny?

 

Podczas tych 20 lat miałam przyjemność pracować z 6 dyrygentami. Każdy z nich był inną osobowością, każdy wnosił do zespołu coś nowego, oryginalnego, ale łączyła wszystkich jedna bardzo ważna cecha – cała szóstka prezentowała niebywały artyzm i wielki profesjonalizm. Wytrawni słuchacze już dawno się zorientowali, iż utwory, które prezentuje nasz chór, do łatwych nie należą. Zatem wyćwiczyć zespół, liczący prawie 30 amatorów, wymaga nie lada umiejętności i sporego zaangażowania. Trudno mi w takiej sytuacji decydować o rankingu popularności dyrygentów. Mogę jedynie stwierdzić, że z każdym, który miał możliwość dyrygować naszym zespołem, pracowało mi się bardzo dobrze. Każdego mile i serdecznie wspominam.

 

Chór Orszulika śpiewa podczas mszy św., ale także na przeróżnych imprezach, konkursach, koncertach i festiwalach w Polsce i za granicą, co jest związane z licznymi wyjazdami. Zatem zespół, który spędza tyle czasu razem, musi być zgrany. Czy tak jest w Chórze Orszulika?

 

W naszym zespole panuje iście domowa atmosfera. Co niektórzy nawet twierdzą, że „chór to ich druga rodzina”. Większość z nas to chórzyści z 20-30-letnim stażem w zespole. Nowi członkowie szybko się adaptują i razem tworzymy zgrany team. Wspólne wyjazdy i liczne koncerty bardzo nas integrują. Ponadto spotykamy się na różnych imprezach okolicznościowych w swoich domach. Dajemy wtedy upust swoim umiejętnościom wokalnym. Każdy jest właściwie przygotowany - są śpiewniki, jest gitara i oczywiście bogate menu. Potrafimy wspólnie cieszyć się z osobistych sukcesów, razem też przeżywamy niepowodzenia i drobne życiowe porażki.

 

Udział w wielu wydarzeniach wymaga również wielu prób. Wszystko razem pochłania sporo czasu. Jak udaje się Pani połączyć tę pasję z pracą zawodową?

 

Wszystko zależy od dobrej organizacji i samodyscypliny. Jak do tej pory udaje mi się bez problemu pogodzić pasję śpiewania z pracą zawodową i obowiązkami domowymi. Dorosłe dzieci mają swoje rodziny, więc nie muszę się o nie martwić i zabiegać. Jednocześnie często służą pomocą i wyręczają w drobnych pracach.

 

Jaki wiek jest Pani zdaniem najlepszy do przyłączenia się do chóru – czy powinni robić to ludzie młodzi, czy bardziej dojrzali?

 

Uważam, że wiek generalnie nie ma większego znaczenia. Najważniejsze są chęci i zaangażowanie oraz świadomość dokonanego wyboru. Jednak nie zawsze tak się dzieje. Ze swojego doświadczenia wiem, iż w wielu przypadkach kończyło się na krótkotrwałej przygodzie ze śpiewem w zespole. Sytuacja taka dotyczyła zarówno młodych jak i dojrzałych osób.

 

Czy dba Pani o gardło i struny głosowe w jakiś szczególny sposób? Przecież w pracy też używa Pani głosu.

 

Przez tyle lat pracy zawodowej nauczyłam się właściwie posługiwać aparatem głosowym, aby nie mieć większych problemów. Ponadto odbywałam szkolenia z emisji głosu. Podczas śpiewania zwracam szczególną uwagę, by głos był podparty przeponą. Jednocześnie stosuję się do uwag i zaleceń pani dyrygent, która zawsze nam uświadamia, jak należy prawidłowo artykułować poszczególne dźwięki w określonych rejestrach.

 

Dziękuję za rozmowę.

KOMENTARZE

brak komentarzy

DODAJ KOMENTARZ



kod: unas