CZY CHCEMY MIEĆ DRZEWA W OSOWEJ?

2015-04-22 12:42:51

Dzień dobry.

 

Zainspirowana artykułem pt. „Czy te drzewka wreszcie urosną?” w gazetce nr 7 opisuję zdarzenia, które mają miejsce przy ul. Ledy. Tym razem chodzi o grupę drzew charakterystyczną dla tego obszaru, bo kilkudziesięcioletnią. Cztery modrzewie ok. czterdziestoletnie i dwa klony. Cieszą nasze oczy odkąd zamieszkaliśmy w Osowej i właściwie były głównym powodem zakupu działki. Stoją na ziemi gminnej i wydawało się, że są naszą wspólną własnością.

 

Tymczasem w maju minionego roku zauważyłam żółknięcie igieł gałęzi jednego z modrzewi, po paru dniach również wierzchołka. W tym momencie tknęła mnie myśl, że nie jest to przypadek. W istocie, kora dwóch modrzewi i dwóch klonów została nacięta narzędziem typu siekiera aż do przewodów żywicznych. Drzewa stały na moich oczach osiemnaście lat i były okazami zdrowia. Nacięcia nie były przypadkowe. Mam prawo przypuszczać, że w nacięcia wlano szkodliwy dla roślin płyn. Smaczku historii dodaje fakt, że o naciętych drzewach poinformowałam Zarząd Dróg i Zieleni sugerując, żeby urząd chociaż zabezpieczył nacięcia uniemożliwiając tym samym kolejne wlewki. Urząd zdecydowanie nie był zainteresowany ani drzewami, ani tym bardziej zabezpieczeniami. Drzewa zabezpieczyłam sama, przekonana że na tym sprawa się zakończy.

 

W poniedziałek, 20 kwietnia br. okazało się, że są nowe zabezpieczenia - świeżo położone, jeszcze wilgotne. Śmiem przypuszczać, że ubiegłoroczna działania niszczenia drzew zostały powtórzone i dla niepoznaki ponownie pokryte takim samym środkiem. Pech chciał, że akurat je zauważyłam. W końcu rzadko przechodzę wystarczająco blisko pni. Wystarczyłby tylko jeszcze jeden dzień dobrej pogody i zmianę trudno byłoby dostrzec.

 

Bezradność mieszkańców w takiej sytuacji, pozwolę sobie uznać, jest bezgraniczna. Kompletny brak zainteresowania urzędów, właścicieli tych drzew i totalna bezkarność sprawców.

 

 

Imię i nazwisko do wiadomości redakcji

KOMENTARZE

brak komentarzy

DODAJ KOMENTARZ



kod: unas