Relacja z Sylwestra w Domu Zarazy

2016-01-04 14:42:33

I kolejny rok za nami. Dom Zarazy pożegnał rok 2015 wielką imprezą. Setka rozbawionych ludzi, świetnie zaopatrzony bufet i rytmiczna muzyka - to już jest recepta na sukces. No i ta niepowtarzalna atmosfera, te subtelne flirty spontanicznie nawiązujące się w kolejce do toalety, ta powszechna radość i optymizm. 

Na przekór wszystkiemu.
"Koncertówka" była pełna. Stoły ustawiono w sali wystawowej i przy bufecie. Tańczono w sali teatralnej, przez
krótki czas śpiewano w bufecie, ale bardzo szybko repertuar się wyczerpał... Nowy Rok przywitano na świeżym
powietrzu. W przeciwieństwie do poprzedniego Sylwestra, praktycznie nie było przebrań. Panie były ubrane na
wieczorowo, panowie na popołudniowo. Na pierwszy rzut oka widać było tylko jednego człowieka przebranego
za diabła. Podobno było jeszcze paru diabłów płci obojga przebranych za ludzi, ale ich kostiumy były tak
dobre, że nikt nie umiał odróżnić tych "z dołu". Północ niektórych zaskoczyła. Nowy rok trwał już dobre dwie minuty, kiedy ostatni spóźnialscy wychodzili przed budynek. A tam kanonada. Strzelały korki szampana, fajerwerki i race. A panowie bardzo sprawnie inicjowali i jedne, i drugie wystrzały. Wszyscy wszystkim składali życzenia. Bardzo serdeczne. Nawet niżej podpisany załapał się na dwa niezasłużone, a bardzo miłe buziaki... A potem zabawy ciąg dalszy. Konsumpcja i spalanie pobranych kalorii 
na parkiecie. I szampański humor biesiadników. Oby 2016 rok dobrze uzasadnił tą radość, z jaką fetowano jego nadejście...


fot. Bartłomiej Skrzypek

Michał Wodziński

KOMENTARZE

brak komentarzy

DODAJ KOMENTARZ



kod: unas