Kurtka

2013-02-26 09:33:41

„Nie rozumiem” – powiesz. „Kurtka – jak kurtka. Zwykła rzecz – drobnostka. Kolejny ciuch.”

A może nie taki „ciuch”?

„O co jej tym razem chodzi? Znowu się „czepia” – skwitujesz.

Być może… – odpowiem. Ale zadaj sobie, proszę, pewne pytanie. Mianowicie:

Jaką wartość przedstawia dla Ciebie TA KURTKA?

„Wartość?!” – zdziwisz się może.

Tak – odpowiem. Wartość – w sensie materialnym i emocjonalnym.

„Niemądra!” – stwierdzisz. „Może TA KURTKA, faktycznie, trochę warta – w końcu to markowy ciuch. Ale o jakiej wartości emocjonalnej tu mowa?” – zapytasz.

Spieszę z wyjaśnieniem…

Może zdarzyła Ci się sytuacja, że bardzo chciałeś mieć TAKĄ KURTKĘ, bo… Bo na przykład zobaczyłeś – naprawdę FAJNĄ, która zawładnęła Twoimi myślami. Puszczasz w ruch wyobraźnię – po prostu zaczynasz O NIEJ marzyć! Koniecznie chcesz mieć tę swoją WYMARZONĄ KURTKĘ – SUPER KURTKĘ! – wygodną, no i modną. A podobno: „chcieć – to móc”. Zatem co zrobisz, aby urzeczywistnić swoje pragnienia? Hmm… są, co najmniej, dwa warianty:

 

  • Wariant 1:

 

Zbliżają się Twoje urodziny/imieniny…

„Cóż z tego?” – zapytasz.

Jeszcze masz wątpliwości?! – odpowiem z lekkim zdziwieniem.

Wystarczy szepnąć słówko tam i tu, i… nim się obejrzysz, trzymasz w dłoniach prezent.

Jak myślisz, co to takiego?

„Nie udawaj, że nie wiesz. Chyba nietrudno się domyślić” – stwierdzisz.

Wprawnie rozpakowujesz upominek, no i…

Błysk radości pojawia się na Twojej twarzy – JEST!!!

Twoja wymarzona, wyśniona – KURTKA.

 

…a może to nie tak, tylko:

 

  • Wariant 2:

Postanawiasz sobie, Drogi Czytelniku, że to Ty sam – dzięki własnemu zaangażowaniu oraz zarobionym i odłożonym na ten cel środkom – zdobędziesz TĘ KURTKĘ. Po prostu ją sobie kupisz, „wychodzisz”.

Oczywiście jest jeszcze wiele innych możliwości spełnienia Twojego marzenia…

A przecież jeśli bardzo, ale to bardzo się czegoś pragnie, to na ogół… „marzenia się spełniają”.

Zatem – przypuszczam – w taki czy inny sposób, stajesz się szczęśliwym posiadaczem UPRAGNIONEJ KURTKI.

„I co dalej?” – zapytasz.

„No, chyba nareszcie skończyła snuć tę swoją „tyradę” – stwierdzisz z lekkim zadowoleniem.

Nic podobnego! Jeśli myślisz właśnie w ten sposób, to muszę Cię rozczarować. To dopiero część, niewielki fragment owego całego zdarzenia – odpowiem.

Kontynuujmy więc nasze rozważania…

Nosisz teraz z ogromną przyjemnością TĘ SWOJĄ WYMARZONĄ KURTKĘ. Żadne kaprysy pogody Ciebie nie dotyczą. Jest Ci cieplutko i wygodnie w Twoim nowym nabytku. Twoja radość trwa, jednak… tylko do pewnego czasu.

„Jak to?” – zapytasz.

Ano tak – odpowiem. Nic nie trwa – przecież – wiecznie. Raz jest słoneczny dzień, a innym razem – pochmurny. Raz wychodzi Ci wszystko, innym razem – idzie jak po grudzie.

„Zaraz, zaraz… o czym ona mówi? Do czego ona zmierza?”– zadajesz sobie kolejne pytania.

No właśnie. Jak myślisz – do czego?

„Hmm…” – zastanawiasz się dalej.

Zgoda, podpowiem Ci…

Weźmy raz jeszcze pod uwagę dwa rozwiązania.

„Nie! Mam już tego dosyć!” – wykrzykniesz.

Chwileczkę! Wyłączasz myślenie i wrzucasz automat… niczym kierowca przerzucający biegi w swoim aucie? – zapytam.

„Teraz już przesadziła! Co ona sobie myśli!?” – irytujesz się.

Ok… przyznaję, może się trochę zagalopowałam, ale jeśli chcesz wiedzieć co myślę – mój Drogi Czytelniku – to nie unoś się tak gwałtownie, proszę, tylko wysłuchaj mnie do końca.

Załóżmy, że wracasz któregoś dnia zmęczony do domu. Zależy Ci na tym, aby jak najszybciej odpocząć. Otwierasz drzwi – podświadomie zupełnie – przekraczając próg swojego mieszkania czy domu.

„Ale jaki to ma związek z moją kurtką?!” – zastanawiasz się.

Nie bądź taki niecierpliwy i daj mi dokończyć…

Zatem przekraczasz próg swojego domu czy mieszkania (obładowany może zakupami albo innymi przedmiotami, które zajmują Ci ręce), obracasz się dość energicznie, by zamknąć drzwi (nie zdając sobie nawet sprawy z niewielkiego oporu, który się nagle pojawił). Jakby z oddali dobiega do Ciebie trzask… Momentalnie przytomniejesz. Błyskawicznie opróżniasz ręce i łapiesz się za kieszenie swojej WYMARZONEJ KURTKI. Czujesz pod palcami rozerwany materiał. Ale jeszcze nie dowierzasz. Aby się upewnić, ściągasz z siebie – wręcz zrzucasz – KURTKĘ i… już wiesz, co zaszło. Teraz już nie masz wątpliwości – przy jednej z kieszeni spostrzegasz sporych rozmiarów DZIURĘ. Twoja twarz – w pierwszej chwili blada – zaczyna czerwienieć coraz mocniej, aż staje się podobna do purpury.

„Wszystko przez tę paskudną klamkę!” – wykrzykujesz z wściekłością.

Dłonie zwijasz w pięści, jakbyś przygotowywał się do obrony przed mającym pojawić się za chwilę przeciwnikiem. Z Twoich ust zdążyło paść już – zapewne – niejedno „mocne” słówko.

I w tym właśnie momencie kątem oka dostrzegasz, że… Ktoś Ci się uważnie przygląda – ktoś na czyjej opinii bardzo Ci zależy. Co teraz? Jak się dalej zachowasz? – zapytam.

„Ale wpadka. Totalna porażka.” – pomyślisz.

A może wykrzykniesz:

„Co mnie to wszystko obchodzi! Niech myślą o mnie co chcą! Nie dbam o to!”

Zaraz, zaraz… Czy wszystko dobrze przemyślałeś, czy w tym momencie tylko Cię „poniosło”? Nie jesteś przecież samotną wyspą.

„Daj mi spokój.” – odburkniesz.

Hmm…

Załóżmy w takim razie, że nic się jeszcze nie wydarzyło.

„To znaczy?!” – zapytasz zaskoczony.

Rozważ drugą możliwość – odpowiem.

„Uff…” – oddychasz z ulgą. „Ale jaką?” – zdziwiony stawiasz kolejne pytanie.

Wyobraź sobie, że jest teraz sobotnie – a może niedzielne – popołudnie. Zostałeś zaproszony do przyjaciół na poobiednią kawkę. Wkładasz zatem swoją WYMARZONĄ, ULUBIONĄ, NOWĄ KURTKĘ i w radosnym nastroju udajesz się w odwiedziny. W doskonałym humorze docierasz na miejsce. Już od progu witają Cię uśmiechnięci gospodarze i ich pupil – pies –  biały labrador… a może – golden retriver. Po serdecznym przywitaniu zdejmujesz wierzchnie okrycie, w czym pomaga Ci życzliwy gospodarz i wiesza je na wieszaku w niewielkim przedsionku. Następnie przechodzicie do salonu, siadacie do zastawionego stołu, aby delektować się aromatyczną, doskonałą kawą, którą wniosła Pani domu. Pogrążeni w coraz bardziej wciągającej Was rozmowie („nadajecie, przecież, na tych samych falach”) zapominacie o „bożym świecie”. W tle pobrzmiewa tylko – dostosowana do panującej atmosfery – muzyka. Gdy dobiega do Was bicie dzwonów z pobliskiego Kościoła, mimowolnie spoglądasz na zegarek – czas płynie nieubłagalnie.

„Na mnie już pora” – oznajmiasz.

Niespiesznie wstajesz od stołu i po wylewnym pożegnaniu udajesz się do przedsionka, a za Tobą gospodarze. Otwierasz szeroko drzwi „wiatrołapu” i… O ZGROZO! – Waszym oczom ukazuje się niespodziewany widok: na podłodze leży… TWOJA WYMARZONA KURTKA – Z OBŚLINIONĄ, a co najgorsze, OBSZARPANĄ i ROZERWANĄ – KIESZENIĄ, oraz kilka papierowych strzępków.

Zapada nagła cisza… tylko Twoje pełne wyrzutu spojrzenie i blade jak ściana twarze domowników mówią same za siebie. Po chwili, niepewnie, gospodarze zadają jedno po drugim pytanie: jak to się stało? Jak do tego doszło? Przecież nigdy wcześniej nic podobnego się nie wydarzyło!

A Ty… co teraz czujesz? Jak się tym razem zachowasz? A może nic nie powiesz, tylko obrócisz się na pięcie i wyjdziesz w milczeniu, dusząc w sobie wzbierającą wściekłość z postanowieniem, że Twoja noga nie przekroczy już więcej progu tego domu, a znajomość z gospodarzami uznasz za skończoną?... Dobrze, że postanowiłeś udać się w gościnę swoim samochodem, a do domu masz niedaleko. Pamiętaj jednak – działasz w tej chwili pod wpływem emocji.

„Nie nudź!” – odpowiesz. „To i tak było najlepsze wyjście” – stwierdzisz.

Jesteś tego pewien, mój Drogi Czytelniku? Czy faktycznie postąpiłeś właściwie? Czy zastanowiłeś się dobrze nad tym, co zaszło?

„O co jej znowu chodzi?!” – odburkniesz.

Mam do Ciebie tylko jedno pytanie:

skąd się wzięły te papierowe skrawki przy TWOJEJ KURTCE?

Milczysz… Nic nie powiesz?

Zapomniałeś, że tresowałeś swojego pupila, zanim poszedłeś do przyjaciół?! Przecież wiesz, że nic się nie dzieje bez przyczyny. I co teraz? Kto według Ciebie tym razem zawinił?

„Uczepiła się, jak rzep psiego ogona!” – wykrzykniesz.

 

A ja Cię tylko proszę, zastanów się dobrze – co jest dla Ciebie w życiu istotniejsze:

przedmiot – nawet najcenniejszy, człowiek i Twoje z nim relacje, a może…

wyłącznie Twoja osoba???

Katarzyna Chrzan

KOMENTARZE

brak komentarzy

DODAJ KOMENTARZ



kod: unas