Jest myśliwy, ale polowań nie będzie

2016-01-20 23:59:16

Dziki, ale też sarny, lisy i mniejsze dzikie zwierzęta od czasu do czasu zapuszczają się na tereny miejskie. Żeby temu zapobiec takim kłopotliwym „odwiedzinom” na terenie Gdańska instalowane są stacjonarne odłownie, a na obrzeżach miasta klatki żywołowne, a także specjalne „poletka zaporowe” z karmą. Od stycznia pieczę nad tym systemem ochronnym sprawuje „miejski myśliwy”, czyli wyznaczony pracownik Wydziału Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego gdańskiego magistratu.

 

Przypomnijmy: dotychczas kwestiami związanymi z dziką zwierzyną na terenie Gdańska zajmował się WBiZK oraz specjalny Eko-Patrol Straży Miejskiej. Pracownicy magistratu zajmowali się przede wszystkim odławianiem zwierząt i wywożeniem ich z powrotem „na łono natury”, a także działaniami prewencyjnymi, które miały trzymać zwierzęta z dala od ludzkich siedzib. Natomiast Eko-Patrol interweniował w sytuacjach wymagających zajęcia się zwierzętami rannymi, wymagającymi pomocy weterynaryjnej.

 

- Z początkiem roku przejęliśmy te zadania i zajmować się nimi będzie w ramach pełnego etatu jeden wyznaczony pracownik naszego wydziału – mówi Tadeusz Bukontt, dyrektor WBiZK. – Umownie można nazwać go „miejskim myśliwym”, choć od razu zaznaczam, że ze strzelaniem ta praca ma niewiele wspólnego – dodaje.

 

I rzeczywiście – choć przyjmuje wszystkie zgłoszenia dotyczące zwierząt w mieście, to miejski myśliwy po broń sięgać ma jedynie w ostateczności (np. w sytuacjach wymagających skrócenia męki rannych zwierząt). Ma prawo dokonać również tzw. odstrzałów redukcyjnych, w sytuacji gdy populacja danej zwierzyny zacznie być niebezpieczna dla mieszkańców (chodzi głównie o ekspansję dzików).

Na co dzień natomiast pracownik WBiZK zajmuje się „prewencją”, czyli dbaniem o stan odłowni, montażem klatek i nęceniem zwierząt na specjalnych obszarach położonych z dala od siedzib ludzkich (dzięki czemu zwierzęta nie szukają pożywienia w mieście). Współpracuje też z nadleśnictwem i lekarzami weterynarii. Do jego zadań należą również spotkania z mieszkańcami – np. działkowcami i zarządami spółdzielni – podczas których tłumaczy jak właściwie ogrodzić uprawy, czy np. jak zabezpieczyć śmietniki przed wścibskimi czworonogami. „Miejski myśliwy” pracuje w godzinach dziennych, natomiast dyżury nocne i weekendowe pełnią – dokładnie tak jak dotychczas – myśliwi zakontraktowani przez miasto.

 

Na terenie Gdańska największym problemem są dziki – rocznie odławia się i wywozi z dala od miasta ok. 50 osobników. Drugie tyle zwierząt jest niestety ofiarami wypadków i zazwyczaj ginie, lub wymaga uśpienia. Tereny miejskie chętnie odwiedzają również sarny i lisy (ok. 50 interwencji rocznie). Sporadycznie pojawiają się również kuny, borsuki i jenoty, a nawet bobry. Kilkanaście interwencji rocznie dotyczy ptaków – przede wszystkim łabędzi, bocianów, mew i jastrzębi.

 

Warto przy okazji przypomnieć, że usuwaniem martwych zwierząt – czy to dzikich czy udomowionych – zajmuje się specjalna firma utylizacyjna, która współpracuje z Dyżurnym Inżynierem Miasta i Zarządem Dróg i Zieleni w Gdańsku. Dyżurny Inżynier Miasta przyjmuje zgłoszenia przez całą dobę pod numerem: 58 52 44 500.

UMG

KOMENTARZE

brak komentarzy

DODAJ KOMENTARZ



kod: unas