KOLEJKA

2013-07-26 08:31:33

- Co znowu wymyśliłaś? Co tym razem ci „chodzi po głowie”? – zapytasz.

Zabawmy się w skojarzenia…

- Po co?! Nie mam czasu! – odburkniesz.

Nie masz czasu, czy – zwyczajnie – nie chcesz go mieć, na takie błahe sprawy jak… myślenie?

- Jak zwykle przesadzasz! – wykrzykniesz.

- A co? – zapytam lekko zaczepnie.

- Nie – co, tylko – z czym! – wyjaśniasz poirytowany.

Wróćmy zatem do tematu…

- Nie zawracaj mi głowy! – odpowiesz kategorycznie.

- Moja propozycja jest w sam raz dla Ciebie. Kilka chwil umysłowego relaksu dobrze Ci zrobi.

- Mam od tego krzyżówki i inne łamigłówki – odburkniesz.

- Ale TO, co ja Ci proponuję, jest prostsze, ciekawsze i znacznie przyjemniejsze.

- To znaczy co?! – zapytasz zniecierpliwiony.

- Rozmowa ze mną – odpowiem.

- Zgoda, poddaję się… – zabrzmi Twój pełen rezygnacji głos.

A zatem… KOLEJKA.

- Co takiego!? – wykrzykniesz zdziwiony.

To ja Cię pytam, mój Miły Czytelniku, co Ci podsuwa tym razem Twoja wyobraźnia? Jakie rzeczy lub jakie sytuacje i zdarzenia?

- Hmm – zastanawiasz się.

Podpowiem Ci… Zacznijmy może od pory roku – zimy. Zimy i gór.

- Ha! Już wiem…  – stwierdzisz. „KOLEJKA LINOWA”.

No właśnie – wagoniki zawieszone w powietrzu, a Ty w jednym z nich. Małe to, okropny ścisk…

- Za to jakie widoki! – wykrzykniesz rozmarzony.

Stoisz w tym maleńkim pomieszczeniu, bo o siedzeniu nie masz nawet co myśleć. Nagle rozlega się przeraźliwy dźwięk… dzwonka telefonicznego. Kątem oka dostrzegasz tylko, jak młoda osoba – stojąca tuż obok Ciebie – sięga do kieszeni swoich spodni i… łup – czujesz momentalnie przeszywający ból w lewym boku. Nie zdążyłeś jeszcze „dojść do siebie”, gdy tuż obok swego ucha słyszysz ochrypły głos: „Halo!”.

Młoda osoba – wyszarpnąwszy telefon z kieszeni – zaczyna rozmowę, jak gdyby nic się nie stało.

Twój doskonały do tej pory humor znika momentalnie – „pryska” niczym bańka mydlana.

Zirytowany, rozcierasz sobie obolały bok i myślisz: „cóż za wychowanie…”.

A gdzie zwykłe słowo: PRZEPRASZAM?

Nie ma jednak czasu na rozmyślania, gdyż mknący szybko i płynnie po linach wagonik zbliża się do szczytu – pora wysiadać. Stanąwszy na „twardym gruncie”, jakby podświadomie obracasz się do tyłu i spostrzegasz za sobą ową młodą osobę, z telefonem przy uchu, próbującą nieporadnie wysiąść z kolejki.

Jeden fałszywy ruch i wyłoży się jak długa – myślisz sobie. Ledwie zdążyło Ci to przemknąć przez głowę, gdy – ku Twojemu zdumieniu – młoda osoba wykrzywia się gwałtownie w jakiejś dziwnej, nienaturalnej pozie. Odruchowo wyciągasz rękę do przodu, w ostatniej chwili chroniąc ją przed upadkiem.

W tym momencie dobiega do Ciebie, znajomy już, ochrypły głos: „Trzymaj łapy przy sobie!”.

No tak – domyślasz się – to chyba zamiast słowa: DZIĘKUJĘ.

Na dzisiaj chyba limit wrażeń został już wyczerpany – myślisz sobie.

Tymczasem Twoje rozważania przerywa ponownie dźwięk telefonicznego dzwonka. Ale to nie Twój aparat, chociaż masz wrażenie, że dźwięk ten już wcześniej słyszałeś.

Rozglądasz się, chcąc ustalić, skąd dobiega tak wyraźny sygnał. Zauważasz jakiś niewielki przedmiot leżący u Twoich stóp. Schylasz się i podnosisz go.

Komórka. Właśnie wybrzmiała – uświadamiasz sobie.

Zaraz, zaraz…

- Czy ten telefon nie należy przypadkiem do tej młodej impertynenckiej osóbki? – zapytujesz sam siebie.

Rozglądasz się za nią i… w tym momencie owa młoda energiczna osoba – zdążywszy się już zorientować, co i gdzie zgubiła – „wyrasta przed Tobą”, jakby spod ziemi. Wasze spojrzenia krzyżują się. Podświadomie wyciągasz rękę z komórką, z zamiarem oddania właścicielce. Nim jednak zdążyłeś wypowiedzieć słowo „PROSZĘ”, do Twoich uszu dobiega już wściekły głos: „To moje! Dawaj to, złodzieju!”. Czujesz nagłe szarpnięcie za rękę

i zaskoczony uświadamiasz sobie, że Twoja dłoń jest pusta.

Twoje zaskoczenie znika po chwili, by ustąpić miejsca oburzeniu.

- To już przesada! – stwierdzasz zdenerwowany.

Po młodej osobie nie ma już jednak śladu.

Co za dzień!? – myślisz sobie. Poprzedniego dnia przejechałem dalekobieżną koleją całą Ojczyznę – od morza do gór. Dzisiaj odstałem swoje cierpliwie w długiej kolejce, by dostać się wreszcie do wyczekanego wagonika kolejki linowej, no i… stanąłem w końcu na górskim szczycie, aby właśnie TU uświadomić sobie „nowe” znaczenie słów: PRZEPRASZAM, DZIĘKUJĘ

i PROSZĘ.

Czy jednak rzeczywiście to najwłaściwsze???

                                                                                                                         

 

 

Katarzyna Chrzan

KOMENTARZE

brak komentarzy

DODAJ KOMENTARZ



kod: unas